Raz tak a raz inaczej, niczym samochodzik rajdowy pędzi przez nasze życie.
Co?
Zmiana! Nie chodzi mi nawet o taką spektakularną, namacalną zmianę, a raczej wewnętrzne subtelności.
Raz mam czas (o nawet rym się wdarł), kiedy mam chęć odizolować się od świata i celebrować ciszę, a raz wręcz przeciwnie.
Kilka miesięcy temu pisałam, że wycofuję się z wirtualnej przestrzeni bloga (bo na FB wciąż pojawiam się z produktami), że to nie jest dobry moment na pisanie. Coś zatrzęsło moim światem (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i czułam, że chcę poczekać, aż kurz po owym trzęsieniu opadnie. Opadł. Ugruntowałam się w "tamtym" i zaczynam rewoltę w innym, hieh. I tak już chyba będzie zawsze.
Pozwolę sobie na małą dygresję. Na początku swej przygody z rozwojem osobistym miałam przekonanie, że czas oczyszczania, wzrastania i dochodzenia do swej wewnętrznej prawdy jest linearny i ściśle określony. Myślałam sobie: "ok, popracuję nad sobą intensywnie, pewnie zajmie mi to z jakiś rok, a potem będę czysta jak łza, mądra, pełna miłości i akceptacji i tak już będzie do końca życia". No i wyczekiwałam sobie na tę "diamentową chwilę", ba! Ileż razy się denerwowałam, że tyle nad sobą pracuję a wciąż nowe lekcje mnie "bombardują".
Teraz uśmiecham się do tamtych myśli, bo w trakcie tego procesu uświadomiłam sobie jedną rzecz. Gdyby było tak, jak myślałam pierwotnie, to moja droga na tej planecie dobiegła by końca. Poczułam, że życie polega na ciągłym wzrastaniu poprzez pewne doświadczenia i lekcje właśnie.
Rok temu byłam na konstelacjach rodzinnych prowadzonych przez absolutnie cudowną Joy Manne. Joy przedstawiła pewną historię, a raczej sparafrazowała ścieżkę rozwoju. Naonczas podobała mi się ta historyjka, ale głębokie zrozumienie przyszło całkiem niedawno.
Joy opowiadała o swej drodze, na której czasem spotyka smoka. Smok jest duży, ma wielkie kły, zionie ogniem. Ona w takich sytuacjach siada na głazie i przygląda się "poczwarze", po pewnym czasie "poczwara" znika, zaś aleja życia znów jest drożna. A potem..... znów pojawia się smok! I tym razem z dwiema głowami :) Sytuacja znów się powtarza.
I to jest życie właśnie! W moi mniemaniu i na ten moment - rzecz jasna.
Ale zaraz, zaraz, o czym ja tu? Ano tak o zmianach! O powrocie do pisania na blogu i o zapowiedzi pewnego cyklu artykułów. Przyszło ot tak znienacka i nie rozkminiając zbyt długo postanowiłam zrealizować.
Rozpoczynam cykl artykułów: "Alfabetyczne postrzeganie świata". Sięgając do słownika wybiorę słowo z każdej z liter alfabetu, poczynając od A. Każde słowo będzie zaczątkiem do jednego artykułu :)
A czemu ma to służyć? Hmmmm, jeszcze nie wiem :) Na ten moment czuję, że przekaz być może pokaże, jak różne jest postrzeganie i kojarzenie pewnych słów.
Dodam tylko, że wybór danego słowa będzie losowy :) Sama jestem ciekawa efektu :)))))
Z miłością :)
Yoasia