Wracałam właśnie z porannego, rześkiego i dość chłodnego spaceru. Byłam już przed swoim blokiem. Zwolniłam krok, by nasycić oczy kolorami jesieni. Mój Ancymoniusz (czyt. pierworodny i jak dotąd jedyny syn), spokojnie spał w wózku, a ja wzdychałam do pomarańczowych dywanów z liści. Wtem, z wielką siłą i impetem, wtargnęło na chodnik dwóch rudych rzezimieszków. Biegli co tchu, nie zważając na mnie, ani na nic wokoło. Zamarłam w bezruchu, a usta rozdziawiły mi się jak przysłowiowemu karpiowi. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby, nie fakt, że na zadku mieli po sztuce puchatej kity. Jednym słowem, minęły mnie dwa rozpędzone lisy. Byłam zdziwiona, ale nie przestraszona. Pomyślałam sobie, że ta zacna okolica raczy mnie dość osobliwymi spotkaniami (sarny są na porządku dziennym, ale była też i modliszka!). Moja myśl nie zdążyła rozwinąć się w podrzędnie, czy też nadrzędnie złożoną, bo przerwał ją damski, dość przestraszony głos, dochodzący z góry. - "Proszę Pani, proszę Pani" - wołał. Podniosłam głowę i zobaczyłam sąsiadkę, jarającą "szluga" na balkonie. Jej głowa była ubogacona jaskrawozielonymi wałkami, a twarz mieniła się feerią strachów. - "Czy Pani to widziała, czy ja mam omamy?" - dopytywała sąsiadka. Uśmiechnęłam się do niej i potwierdziłam jej obawy, starając się przesłać jak największą dawkę spokoju. Na próżno. Po wymianie kilku zdań, schowała się zlękniona, za balkonowymi drzwiami. A ja? Ja ucieszyłam się i podziękowałam za to doświadczenie. Choć lisy, a raczej ich symbolika najczęściej kojarzy się pejoratywnie, ja czułam, że jest zgoła inaczej. Po przyjściu do domu, poszukałam w internecie przesłania, jakie niosą ze sobą te piękne zwierzęta. Oto, co znalazłam:
Można by tu wzruszyć ramionami i powiedzieć "no i co z tego?", ano to, że od kilku tygodni jestem w temacie zintegrowania więzi pomiędzy: ciałem, rozumem, a duszą, w temacie naszego zwierzęcego instynktu, który przysypujemy lawiną myśli, analiz i interpretacji. W temacie, by zaufać mądrości ciała i pozwalać mu na samoregulację, a nie narzucać nienaturalny rytm... Można by tu jeszcze dużo, co w tym momencie jest we mnie żywe i co jednocześnie rezonuje z powyższym cytatem, ale myślę, że piękna puenta wystarczy. Czytajmy sygnały i informacje, płynące z Wszechświata. Mnie, wczoraj "przyniosły" ją lisy, a Wam? :)
„ (…) lis symbolizuje mądrość naszych instynktów, które nie mogą poddać się prawu rozumu. Kiedy staramy się je na siłę okiełzać, potrafi być przebiegły, a nawet groźny (wściekły lis). Kiedy jednak docenimy je i zintegrujemy z całością psyche, pozwoli nam nie tylko przetrwać trudne sytuacje, ale i przeprowadzi nas przez ciemne rejony naszego istnienia na spotkanie z naszym wewnętrznym bóstwem, z naszym prawdziwym ja.”